O. Jerzy Bakalarz OP |
|
Jerzy Bakalarz urodził się w Gosprzydowej 30. maja 1951 roku. Po ukończeniu Szkoły Podstawowej, w 1965 rozpoczął naukę w VIII LO w Krakowie. Po zdaniu egzaminu maturalnego w roku 1969 wstąpił do nowicjatu Ojców Dominikanów w Poznaniu. Po rocznym okresie nowicjatu zakończonym złożeniem pierwszych ślubów zakonnych, rozpoczął studia filozoficzno-teologiczne w Wyższym Seminarium Ojców Dominikanów w Krakowie.
W okresie studiów rozwijał także swoje umiejętności sportowe, między innymi uzyskując I miejsce w slalomowym zjeździe na nartach w Tatrach w zawodach kleryckich. Narażając się na szykany władz komunistycznych, był współorganizatorem pierwszych na terenie Polski oaz dla młodzieży czechosłowackiej, a także organizatorem "przerzutu" książek religijnych do Czechosłowacji przez tzw. zieloną granicę.
Studia zakończył przyjęciem święceń kapłańskich z rąk sługi Bożego Ks. Bpa Jana Pietraszki dnia 19 czerwca 1976 roku w Krakowie, po których został skierowany do klasztoru gdańskiego, gdzie zastąpił swojego starszego brata Józefa. Tam, przy bazylice świętego Mikołaja, podjął pracę duszpasterską wśród młodzieży. Po rocznym pobycie w Gdańsku O. Jerzy został przeniesiony do Poznania. Powierzono mu bardzo odpowiedzialną funkcję na szczeblu Polskiej Prowincji Dominikanów, mianowicie został mianowany Promotorem Prowincjalnym do spraw powołań. Należała do niego szczególna troska o budzenie i towarzyszenie nowym powołaniom między innymi przez organizowanie rekolekcji, dni skupienia, wakacyjnych wyjazdów dla młodzieży męskiej, która była zainteresowana życiem zakonnym. Wcześniej jednak tych ludzi trzeba było odnaleźć, dlatego też O. Jerzy rozpoczął wędrówkę po całej Polsce, by "łowić" młodych ludzi, którzy odczuwali w sobie iskierkę powołania. Duszpasterzem powołań był przez kolejne trzynaście lat. Bez przesady można powiedzieć, że wzdłuż i wszerz przemierzał całą Polskę.
Przy okazji swojej pracy wyświetlał też przeźrocza o pracy misyjnej i wysyłał listy misyjne od polskich misjonarzy pracujących w Japonii. Niejednokrotnie - w ciągu kilku kolejnych kadencji prowadzenia duszpasterstwa powołań - mówiono, że O. Jerzy mieszka w samochodzie, że nie ma takiej parafii w Polsce, o której nie wiedziałby gdzie się znajduje. Trzynaście lat tej pracy zaowocowało między innymi koniecznością podzielenia w latach osiemdziesiątych dominikańskiego seminarium, gdyż klasztor krakowski nie mieścił już braci przygotowujących się do kapłaństwa - dwa pierwsze roczniki przeniesiono do klasztoru warszawskiego. Ponadto wielu ludzi, z którymi O. Jerzy utrzymywał różnorakie kontakty, jest dzisiaj kapłanami w innych zakonach albo diecezjach. Są wśród nich między innym rektorzy seminariów duchownych oraz ich profesorowie - niektórzy pracują na misjach.
|
Po trzynastu latach tej trudnej i odpowiedzialnej pracy, władze prowincji dostrzegły w O. Jerzym także doskonałego gospodarza i organizatora prac materialnych. Dlatego w 1990 roku został przeniesiony do największego dominikańskiego klasztoru w Polsce do Krakowa. Był to czas, kiedy w naszym kraju rodziła się nowa rzeczywistość i trzeba było prowadzić rewindykacje dóbr, które jako własność klasztorna - kilkadziesiąt lat wcześniej - zostały zabrane przez władze komunistyczne. W Krakowie, dzięki jego wysiłkom, zwrócono klasztorowi m.in. zdewastowany budynek, w którym kiedyś mieściło się Gimnazjum św. Jacka. Trzeba było w nim - podobnie, jak w innych budynkach klasztornych - podjąć kapitalne remonty. Troskę o ekonomiczny wymiar klasztoru przy rozbudowie i remontach powierzono właśnie O. Jerzemu. Do dziś świetnie radzi sobie z tymi pracami zadziwiając nie tylko współbraci zakonnych, ale także świeckich swoją fachowością w omawianej dziedzinie.
Zresztą od najmłodszych lat dzielnie poczynał sobie z wszystkimi sprawami, które często przerastały rówieśników. To już w dzieciństwie nie obce mu było np. rozbieranie zegarka, by po złożeniu pozostało mu trochę części na drugi. Odróżniał się od reszty rodzeństwa, bo w przeciwieństwie do nich potrafił i rower naprawić i zdjęcie zrobić "Smieną" i anteną dostosować do radia, aby "Wolną Europę" móc lepiej odbierać - i wiele jeszcze innych. W miarę "wzrastania w latach i w mądrości" zaczął zdobywać umiejętności "kierownicze" - oczywiście w dziedzinie pojazdów. Zaczynał od "karty dla wozaków i rowerzystów" - a jak to mu dobrze poszło, zdobył prawo jazdy motocyklowe. Z tego pułapu nie było już wielkich trudności, by opanować prowadzenie samochodu. Przypuszczając, że w przyszłości może być różnie - zdobywał kolejne kategorie "kierowniczych umiejętności" podporządkowywania sobie innych pojazdów mechanicznych - do traktoru i ciężarówki włącznie. Dziś praktycznie niewiele jest maszyn, których O. Jerzy nie mógłby obsługiwać. To tylko mały skrawek obrazujący jego fachowość w wielu dziedzinach.
|
W tej "fachowości" O. Jerzy dał się poznać także mieszkańcom Gosprzydowej, kiedy -jeszcze w latach osiemdziesiątych - zabiegał o założenie pierwszych telefonów w swojej wiosce. W tamtym czasie nie udało mu się w pełni zrealizować tego pomysłu, ale zapoczątkowana wówczas "telefonizacja" rodzinnej miejscowości, po pewnym czasie stała się faktem. Również, w dużej mierze dzięki jego zaangażowaniu, możemy dzisiaj cieszyć się tym, że wzdłuż i wszerz Gosprzydowa poprzecinana jest asfaltowymi drogami. Kiedyś - mieszkając jeszcze w odległym Poznaniu - z trudem zabiegał, by wyremontować i zaasfaltować pierwszą gminną drogę przez Rotowskie. Temu celowi poświęcił cały swój urlop. Dzisiaj już może nie wszyscy pamiętamy, że kiedyś trzeba było brnąć błotnistymi ścieżkami, miedzami i łąkami do szkoły, do kościoła, do sklepu czy do sąsiada.
Wypada jeszcze nadmienić, że "nasz parafianin" na 25-lecie swego kapłaństwa również okazał się "lokalnym patriotą" drukując jubileuszowe obrazki promujące kościół w rodzinnej parafii. Wtedy też ukazały się pierwsze widokówki - także jego autorstwa. Dzięki niemu wiele innych fotografii z kościoła w Gosprzydowej, po raz pierwszy, można było zobaczyć na wystawie w Parafii św. Jakuba w Brzesku, w ramach Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej w 2002 r.
Oprócz tych odpowiedzialnych funkcji O. Jerzy przez kilka lat pracował w Radzie Gospodarczej Prowincji, która dba o całość spraw ekonomicznych wszystkich klasztorów dominikańskich w Polsce.
O. Jerzy organizował i uczestniczył w wielu zagranicznych pielgrzymkach między innymi do Ziemi Świętej i do wielu sanktuariów niemal całej Europy. Nie zrezygnował także - pomimo nawału prac związanych z budową i remontami - z pracy duszpasterskiej szczególnie wśród młodzieży żeńskiej. Przez cały czas pobytu w klasztorze krakowskim regularnie prowadził rekolekcje powołaniowe, dni skupienia i noce czuwania dla dziewcząt w klasztorach Zgromadzenia Sióstr św. Dominika w Białej Niżnej k/Nowego Sącza i w Krakowie w Domu Generalnym.
7 grudnia 2004 roku w Kurii Metropolitalnej w Krakowie rozpoczął się proces beatyfikacyjny Sługi Bożego O. Jacka Woronieckiego OP. Członkiem czteroosobowego Trybunału procesowego został w charakterze drugiego notariusza O. Jerzy Bakalarz OP.
Więcej informacji o Ojcu Jacku Woronieckim można znaleźć na dominikańskich stronach internetowych: